niedziela, 7 czerwca 2015

#2 | Establishmentu bujanie w obłokach

fot.  PlatformaRP
Obecna klasa rządząca, a raczej chyląca się ku upadkowi, zdaje się kompletnie nie dostrzegać nastrojów i potrzeb społeczeństwa. Spóźniona i groteskowa kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego potwierdziła, że rządzący nie biorą wyborców poważnie. Zmiany poglądów o 180 stopni w ciągu weekendu, przyznawanie sobie cudzych zasług, proszenie o pomoc celebrytów i posuwanie się do oszczerstw - jak miało to miejsce w programie „Tomasz Lis na żywo”, gdzie aktor Tomasz Karolak powoływał się na fałszywe konto córki Andrzeja Dudy – takimi wyczynami raczej odebrali sobie część elektoratu.

Dla Platformy Obywatelskiej wynik wyborów był dużym zaskoczeniem i rozczarowaniem. Nie tak miało się to skończyć. Poseł Stefan Niesiołowski bardzo pomylił się, głosząc, że Paweł Kukiz zdobędzie co najwyżej 1% głosów. O kandydatach „antysystemowych” wypowiadał się na antenie Radia Zet tak: „ to są ludzie, którzy ponoszą odpowiedzialność za podpalanie Polski”. Stanisław Tym w swoim felietonie na łamach tygodnika Polityka (nr.6 2015) twierdził, iż: „To nieuczciwe wobec wyborców wystawiać kandydatów, o których z góry wiadomo, że przegrają”. Prezydenta Komorowskiego porównywał do myśliwego, który będzie polował na kontrkandydatów: „Wszyscy czekamy też w skupieniu, kiedy radośnie zadźwięczy kryształowy żyrandol w Pałacu Namiestnikowskim, ogłaszając, że prezydent Komorowski rusza z wiatrówką na wyżej wymienione towarzystwo”. Polowanie się nie udało. Optymistyczne nastroje nie spełniły się.

Platforma Obywatelska stara się o promowanie wizerunku partii nie idealnej, ale zapewniającej „ciepłą wodę w kranach” czy „zgodę i bezpieczeństwo”. Gdzie tu widać zgodę, jeśli Komorowski podczas podróży swoim bronkobusem był wygwizdywany w odwiedzanych miejscowościach? Pokazał także swoją obawę przed wyjściem do ludzi, nie obyło się bez pomocy tajemniczej pani, która podszeptywała byłemu prezydentowi jak wybrnąć z trudnych sytuacji. Ważną funkcję pełni także straszenie główną opozycją, czyli Prawem i Sprawiedliwością, w czym establishmentowi wtórują media – przed kampanią rozpoczęło się ostre straszenie państwem kościelnym, ciemnogrodem i zacofaniem, idącym jakoby za partią PiS oraz Andrzejem Dudą. Napawanie lękiem ciągle się nie skończyło – wystarczy spojrzeć na strony internetowe Polityki czy Newsweeka.

Platforma Obywatelska od zawsze była ideologicznie rozciągnięta od prawicy do lewicy, żeby nie powiedzieć – nijaka. Ta taktyka się sprawdzała - zapewniało jej to sporą ilość wyborców niezdecydowanych lub niezorientowanych. Założeniem było, by każdy znalazł tam coś dla siebie. Partia nie spełniła jednak swoich liberalnie gospodarczych obietnic. W kwestii światopoglądowej starała się być raczej neutralna, aczkolwiek po klęskach i rozpadaniu się lewicy, spora część wyborców SLD i Twojego Ruchu zdecydowało się poprzeć Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Platforma widząc to, zrobiła ukłon w kierunku lewej strony elektoratu i poczęła straszyć konserwatystami. Ostatnie wybory pokazały, że część wyborców dostrzegła zmienność PO, która była niczym przysłowiowa „chorągiewka na wietrze”. Ci wyborcy pojęli też, że rządzący robią to w celu utrzymania władzy.

PO rządzi długo – od ośmiu lat. Wystarczająco długo, by wśród władz wykształciło się zjawisko zwane alienacją – jest to zanik więzi między organami państwa a obywatelami oraz niedostrzeganie prawdziwych problemów i potrzeb swojego kraju i obywateli. Doskonale może świadczyć o pojawieniu się tego zjawiska wypowiedź byłej minister infrastruktury i rozwoju w rządzie Donalda Tuska, a obecnie Europejskiej Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług, Elżbiety Bieńkowskiej. Podczas rozmowy z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, Bieńkowska dziwi się jakoby ktoś zgodził się pracować za 6 tys. złotych miesięcznie, nazywając taką osobę idiotą lub złodziejem – podaje tygodnik „Do Rzeczy” oraz Telewizja Republika.
fot.  DrabikPany



"Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował. Ona mówi, że jej koledzy z uczelni się w głowę pukają, albo nie wierzą właśnie, a jak uwierzą, to się w głowę pukają, co ona tu jeszcze robi" – stwierdza Bieńkowska w nagraniu.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz