![]() |
fot. PlatformaRP |
Obecna klasa rządząca, a raczej chyląca się ku upadkowi, zdaje się kompletnie nie dostrzegać nastrojów i potrzeb społeczeństwa. Spóźniona i groteskowa kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego potwierdziła, że rządzący nie biorą wyborców poważnie. Zmiany poglądów o 180 stopni w ciągu weekendu, przyznawanie sobie cudzych zasług, proszenie o pomoc celebrytów i posuwanie się do oszczerstw - jak miało to miejsce w programie „Tomasz Lis na żywo”, gdzie aktor Tomasz Karolak powoływał się na fałszywe konto córki Andrzeja Dudy – takimi wyczynami raczej odebrali sobie część elektoratu.
Dla Platformy Obywatelskiej wynik wyborów był dużym zaskoczeniem i rozczarowaniem. Nie tak miało się to skończyć. Poseł Stefan Niesiołowski bardzo pomylił się, głosząc, że Paweł Kukiz zdobędzie co najwyżej 1% głosów. O kandydatach „antysystemowych” wypowiadał się na antenie Radia Zet tak: „ - to są ludzie, którzy ponoszą odpowiedzialność za podpalanie Polski”. Stanisław Tym w swoim felietonie na łamach tygodnika Polityka (nr.6 2015) twierdził, iż: „To nieuczciwe wobec wyborców wystawiać kandydatów, o których z góry wiadomo, że przegrają”. Prezydenta Komorowskiego porównywał do myśliwego, który będzie polował na kontrkandydatów: „Wszyscy czekamy też w skupieniu, kiedy radośnie zadźwięczy kryształowy żyrandol w Pałacu Namiestnikowskim, ogłaszając, że prezydent Komorowski rusza z wiatrówką na wyżej wymienione towarzystwo”. Polowanie się nie udało. Optymistyczne nastroje nie spełniły się.
Platforma Obywatelska stara się o promowanie wizerunku partii nie idealnej, ale zapewniającej „ciepłą wodę w kranach” czy „zgodę i bezpieczeństwo”. Gdzie tu widać zgodę, jeśli Komorowski podczas podróży swoim bronkobusem był wygwizdywany w odwiedzanych miejscowościach? Pokazał także swoją obawę przed wyjściem do ludzi, nie obyło się bez pomocy tajemniczej pani, która podszeptywała byłemu prezydentowi jak wybrnąć z trudnych sytuacji. Ważną funkcję pełni także straszenie główną opozycją, czyli Prawem i Sprawiedliwością, w czym establishmentowi wtórują media – przed kampanią rozpoczęło się ostre straszenie państwem kościelnym, ciemnogrodem i zacofaniem, idącym jakoby za partią PiS oraz Andrzejem Dudą. Napawanie lękiem ciągle się nie skończyło – wystarczy spojrzeć na strony internetowe Polityki czy Newsweeka.
Platforma Obywatelska od zawsze była ideologicznie rozciągnięta od prawicy do lewicy, żeby nie powiedzieć – nijaka. Ta taktyka się sprawdzała - zapewniało jej to sporą ilość wyborców niezdecydowanych lub niezorientowanych. Założeniem było, by każdy znalazł tam coś dla siebie. Partia nie spełniła jednak swoich liberalnie gospodarczych obietnic. W kwestii światopoglądowej starała się być raczej neutralna, aczkolwiek po klęskach i rozpadaniu się lewicy, spora część wyborców SLD i Twojego Ruchu zdecydowało się poprzeć Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Platforma widząc to, zrobiła ukłon w kierunku lewej strony elektoratu i poczęła straszyć konserwatystami. Ostatnie wybory pokazały, że część wyborców dostrzegła zmienność PO, która była niczym przysłowiowa „chorągiewka na wietrze”. Ci wyborcy pojęli też, że rządzący robią to w celu utrzymania władzy.
PO rządzi długo – od ośmiu lat. Wystarczająco długo, by wśród władz wykształciło się zjawisko zwane alienacją – jest to zanik więzi między organami państwa a obywatelami oraz niedostrzeganie prawdziwych problemów i potrzeb swojego kraju i obywateli. Doskonale może świadczyć o pojawieniu się tego zjawiska wypowiedź byłej minister infrastruktury i rozwoju w rządzie Donalda Tuska, a obecnie Europejskiej Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług, Elżbiety Bieńkowskiej. Podczas rozmowy z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, Bieńkowska dziwi się jakoby ktoś zgodził się pracować za 6 tys. złotych miesięcznie, nazywając taką osobę idiotą lub złodziejem – podaje tygodnik „Do Rzeczy” oraz Telewizja Republika.
![]() |
fot. DrabikPany |
"Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował. Ona mówi, że jej koledzy z uczelni się w głowę pukają, albo nie wierzą właśnie, a jak uwierzą, to się w głowę pukają, co ona tu jeszcze robi" – stwierdza Bieńkowska w nagraniu.
Cóż, znam osoby, które pracują za 800 zł miesięcznie, ale była wicepremier zdaje się nie dopuszczać do siebie takiej myśli, która wstrząsnęłaby ją dreszczem obrzydzenia. Droga klaso rządząca, emigracja to nie szansa. Chcemy godnie pracować w kraju, a nie utrzymywać wasze wybujałe fantazje i coraz to nowsze, niezdrowe pomysły.
Źródła:
Źródła:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz